po hucznych pożegnaniach które trwały chyba z 2 tyg wątroba obolała przypomniała mi że chyba czas wylotu się zbliża. Około 4am wraz z wesołą gromadką płaczek/ płaczków ruszyłam na lotnisko F Chopina w Warszawie. Odprawa przebiegła sprawnie a miły Pan nawet przymknął oko na ponad 6 kg nadbagażu.Pierwszy lo był z Warszawy do Frankfurtu. Lot dzięki %% we krwi przebiegł szybko i "bezboleśnie", do Frankfurtu dolecielismy poł godz wcześniej co wydłużyło czas oczekiwania na nastepny samolot do 6godzin :/
o 13:00 poszłysmy na odpraawe na której to Pan zabrał mi zacny trunek żołądkową gorzką gdyż nie zafoliowałam jej kupując na bezcłowym.. a tak na prawde myślę że zna się na alkoholu i chciał ją sam wypić :P więc smutna i rozgorycznona poszłam dalej czekajac na samolot przeżyłam egzamino test psa celnika i poznałam grupę Polaków którzy lecieli nurkowac na Filipiny. Wsiadłyśmy do wielkiego dzambo i 3 siedzenia miałysmy na wyłącznośc aż do Hong Kongu. Lot trwał 11godzin...dłużył się strasznie mimo wypitych 5 szklanek wina ciężko było spać, myśle że to stres.